Strony

środa, 24 lutego 2016

Wspomnienie Ziutka

Zagladajacy do mnie czytelnicy doskonale znają tę dziką kaczkę piżmową. Wiele moich blogowych opowieści jest z nią związanych. Ten ptak był z nami przez trzy lata, dbaliśmy o niego, karmiliśmy. Był swobodny, mógł fruwać gdzie chciał i tak właśnie robił. Jego olbrzymie skrzydła przypominały skrzydła bociana.Ta wiosna byłaby jego czwartą...


Nazwaliśmy go Ziutkiem, choć w ubiegłym roku okazał się Ziutką, gdy zniósł jaja w psiej budzie ustawionej na wyspie na środku naszego stawu.

Miał urocze przyzwyczajenie - przychodził piechotą do nas na górę, pod taras. Dostawał wtedy posiłek, popijał wodą i odlatywał nad staw. Były to jego podwieczorki, taki  rytuał niczym angielska five o'clock tea :). Nie bał się naszych psów, one też nie interesowały się nim, tak jakby był zawsze w naszym rodzinnym gronie.
Towarzyszył nam także podczas kąpieli w stawie. Siedział na brzegu lub na molo i przyglądał się naszym harcom. Było to przyjemne, wszak Ziutek(a) był  dzikim ptakiem, a zachowywał się jak udomowiony!
Od września zamieszkiwał w psiej budzie na wyspie. Czuł się tam dobrze, było mu ciepło i bezpiecznie. Wychodził na posiłki, czyścił piórka i płynął z powrotem do swojego domku.

Gdy staw pokrył się lodem, przeniósł się do naszych sąsiadów, którzy napowietrzają swój staw wpuszczoną pompą wodną. Część tafli jest dzięki temu niezamarznięta i stanowi doskonałą zimową przystań dla wszystkich okolicznych kaczek, nie tylko Ziutka(i), ale i wielu par krzyżówek.


Wszystkie kaczki, co dzień dokarmiane, czuły się tu, mimo zimna, doskonale. Wiedziały, że krzywda ich w tym miejscu nie spotka. Jednak stało się...
Ziutek zniknął. Nie ma już Ziutka! Przepadł w biały dzień - jeszcze rano siedział na lodzie i jadł ziarno z innymi kaczkami, a w południe już go nie było i dotąd nie wrócił, chociaż minęło kilka tygodni. Nie jesteśmy pewni, co się z nim stało. Obawiamy się, że mógł upolować go lis. Są poszlaki na to wskazujące. Jednak my mamy jeszcze nadzieję, że może po prostu sobie gdzieś pofrunął? Może do któregoś z okolicznych gospodarstw? Może wiosną znów przyleci? Tak bym chiała...
Bardzo przywiązaliśmy się do tego dzikiego ptaka i brakuje nam go. Pociesza mnie myśl, że przez prawie cztery lata był z nami, przetrwał trzy zimy, było mu u nas dobrze, cicho i spokojnie i był wolny.
Smutne, ale takie są prawa przyrody.
Pozdrawiam ciepło,


niedziela, 21 lutego 2016

Cytryna czy limonka

Witam bardzo serdecznie i dziękuję za miłe życzenia urodzinowe.

Dziś przedstawiam moją bransoletkę szytą ściegiem peyote, jest to moja pierwsza praca. Proszę o wyrozumiałość:)

Bransoletkę zrobiłam z koralików o dwóch różnych rozmiarach. Te większe były w kolorze cytrynowym. Zastosowałam do szycia czarną nitkę i z cytrynki wyszła limonka.

Poniżej koraliki i bransoletka:)

Cytrynę bardzo lubię. Mogę zjeść plasterek bez cukru. Herbatę piję czarną bez dodatkowych smaków, czyli i bez cytryny. Natomiast pijam coca colę z cytryną:)
Kolor żółty zwsze lubiłam i lubię nadal. To mój ukochany kolor pełen ciepła,  to takie dodatnio na nas wpływające słoneczko .
Banerek do zabawy w cykliczne kolory.


W części carvingowej zaprezentuję moje galaretki rybne:))Nie jest to twórcza praca z cytryną tylko z galaretką, ale Danusia zaakceptowała i mogę wrzucić Stefci na pożarcie.


Galaretki jem z sokiem cytrynowym, wtedy są najsmaczniejsze.
Banerek do drugiej części zabawy.


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. 

niedziela, 14 lutego 2016

Prezenty

Witam serdecznie. Chciałam podziękować moim miłym koleżankom za pamięć. W ubiegłym tygodniu, były moje kolejne urodziny:) Dostałam urocze kartki i prezenty.

 Oto co przyniósł mi listonosz:
Haftowana zakładka i haftowana karteczka od Ani Iwańskiej.

Karteczka promienna z kwiatuszkami z zimnej porcelany od Danusi, która dyryguje artystkami kolorystkami:)

Jeszcze jedna radosna kartka od Ewy Jurewicz. Ewa w prezencie przysłała mi także mój portret namalowany suchymi pastelami. Uchwyciła podobieństwo, chociaż nie znamy się przecież osobiście. Wzorowała się na moim zdjęciu z internetu, i to o małej rozdzielczości. Ewa ma zdolne łapki, wie o tym większość z Was. To bardzo osobisty prezent, więc go nie pokażę, wybaczcie:)

Prezent od Efci Raj,  kolorowa dratwa, którą Ewa znalazła w czeluściach domu. Zrobiła z niej piękny naszyjnik, a wiadomością jak się go robi, podzieliła się z nami TUTAJ
Ja, w wolnym czasie, zrobię podobny i przy tej okazji moja wnuczka pozna tajniki takich robótek :)

Kochane jesteście, serdecznie dziękuję za pamięć i dobre serduszko.
Wszystkich pozdrawiam bardzo serdecznie.
Pawanna