Przedstawiałam Wam już moje trzy pieski. Najmłodsza Lunka, seterka irlandzka, przyjechała do nas wiosną ubiegłego roku z Wielkiej Brytanii, Niesamowicie radosny, żywiołowy, uwielbiający szybkie biegi piesek. Szczególnie upodobał sobie gonienie ptaków. Ot młodość!
Lunka, prawdoppobobnie właśnie podczas szybkiego biegu, być może na skutek jakiejś wywrotki bądź kontaktu z nieoczekiwaną przeszkodą, dostała niesłychanie groźnej przypadłości - skrętu żołądka.
Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, gdy zauważylismy dziwne, niespokojne zachowanie suczki. Naszą uwagę zwrócił nienaturalnie wzdęty brzuch. Postanowiliśmy natychmiast szukać ratunku u lekarzy weterynarii.
Szybko wykonane prześwietlenie wykazało, że żołądek zawinął pętlę, tak jakby zrobił się węzeł, który zablokował normalne czynności. Zbierające się gazy rozdęły pieska. To przypadłość, która zdarza się rzadko i jest bardzo groźna, w zdecydowanej części przypadków kończy się niestety śmiercią zwierzęcia. W ratunku liczy się przede wszystkim czas.
Nam, a przede wszystkim Lunce, udało się.
Chciałam, na łamach mojego bloga, serdecznie podziękować lekarzom z Kliniki Chirurgii Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, za udzieloną pomoc naszej Lunce. Dzięki ich staraniom i szybkiej interwencji operacyjnej udało się uratować życie naszej suczki. Jesteśmy pod wrażeniem profesjonalizmu lekarzy, a jednocześnie zachwyceni fantastycznym podejściem do psiego pacjenta i do... jego właścicieli.
Lunka jest w domu pod ścisłą, naszą opieką. Cieszymy się, że wraca do zdrowia. Za kilka dni czeka ją zdjęcie szwów, a potem... znów będzie radosnym pieskiem!
Przy okazji dowiedzieliśmy, że są rasy psów bardziej od innych podatne na tę kontuzję. Należa do nich właśnie wszystkie setery oraz wyżły kontynentalne, ale również owczarki niemieckie (i to na pierwszym miejscu tej listy).
LUNKA |
**************
Chciałam także podziękować za cudne życzenia świąteczne, które otrzymałam od Was drogą pocztową jak i na łamach bloga. Dziękuję wszystkim serdecznie za pamięć.Pozdrawiam ciepło.
Skręt żołądka to wcale nie taka rzadka przypadłość, jak by się mogło wydawać. Setery są na nią podatne, jak i inne wysokonożne psy. Często zdarza się u dogów niemieckich, i często, niestety, nie udaje się w porę uratować psa. Dobrze, że z Luną jest OK. Kocham setery - miałam dwie wystawowe sunie tej rasy, były cudowne i wszystkie setery takie są :) Ważne, żeby po posiłku pies nie biegał, nie schodził po schodach - pełny żołądek zawieszony jak wiszący most może się "rozhuśtać" i obrócić wokół swojej osi. Mojej ciężarnej seterce przytrafił się skręt macicy :(
OdpowiedzUsuńWszystko o czym piszesz jest bardzo ważne dla życia Lunki. Kocham wszystkie psy, ale setery są wyjątkowe:)Pozdrawiam.
UsuńAniu, ciesze sie, ze wszystko dobrze sie skonczylo, Luna jest przepiekna, kiedys , jak jeszcze mieszkalam w Polsce, to nasi sasiedzi mieli seterka, tez byla taka piekna i kochana, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście Lunka została uratowana!
OdpowiedzUsuńJest naprawdę piękna:-)))
Jak dobrze, że się wszystko szczęśliwie skończyło :))) Brawo dla ludzi pomagającym i ratującym życie i zdrowie innym :))))
OdpowiedzUsuńDobrze, że już wszystko w porządku :)
OdpowiedzUsuńAniu super, że się udało piesek jest cudowny . Nie miałam nigdy psa ale setery zawsze były moja ulubiona rasą. A na tej fotce Wasz Luna wygląda niesamowicie , az chce się ja głaskać . Ten wzrok powala. Ma u Was wygodny domek i kochających właścicieli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak to dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie! Lunka jest śliczna i mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będzie cieszyć się dobrym zdrowiem.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam cieplutkie pozdrowienia.
Aniu, jak dobrze, że to była jednorazowa dolegliwość. Skończyła się dobrze. Nasz piesio ma zapalenie trzustki i walczymy o niego kazdego dnia i i nigdy się nie poddamy.
OdpowiedzUsuńBardzo Was rozumiem...
UsuńWitaj Aniu, to przykre że zwierzak musiał tak cierpieć. Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło.
OdpowiedzUsuńDobry lekarz weterynarii tak samo jak każdy inny lekarz jest na wagę złota. U mnie w ubiegłym roku kotka przecięła sobie cały brzuch w poprzek. Dopiero później znaleźliśmy przyczynę...skacząc z płotu nadziała się na szybę wbitą pod płotem sąsiada. Nikt tego nie zauważył dopiero ( lekarz powiedział że to ma około 3 dni bo wdała się martwica) jak zaczęło coś śmierdzieć. Myślałam że się ubrudziła, oglądamy a ona całe futro w poprzek ma przecięte. Obdzwoniłam kilku lekarzy, albo nie odbierali albo kazali przyjechać rano. Dopiero taki młody lekarz kazał nam przyjechać. Przyjął nas w piżamie i fartuchu. Ze względu na stan od ręki przystąpił do zabiegu, ale kazał liczyć się ze wszystkim. Gdy zadzwonił następnego dnia bałam się odebrać tel. Ale to co usłyszałam bardzo mnie ucieszyło....może pani przyjechać odebrać kotka, udało się. Kicia dostała ubranko, zestaw leków i bardzo szybko wróciła do zdrowia. Tacy ludzie to nie tylko dobrzy fachowcy lekarze, ale przede wszystkim dobrzy ludzie. Pozdrawiam Cię Aniu bardzo serdecznie. :)
Elu, to prawdziwi lekarze z powołania, szkoda, że nie wszyscy są tacy...
UsuńMiałam podobne problemy, na szczęście nasz zdolny lekarz dobrze zdiagnozował włosogłówkę, a nasza Hania dobrze zniosła operację i cieszymy się wszyscy, bo paskudnie było. Miałam setera angielskiego, piękny był, ale powróciliśmy do jamników. Tym razem szorstkowłosa Hania.
OdpowiedzUsuńO jej! Włosogłówką i my możemy się zarazić drogą "brudnych rąk" i zjadając brudne warzywa i owoce. W tej chorobie jak i oczywiście w innych, najważniejsza jest szybka diagnoza.
UsuńPozdrowienia dla Ciebie i Hani.
Jejku ale nieszczęście przytrafiło się Lunce, dobrze że już lepiej... Bardzo rzadka choroba, nawet niedawno oglądałam film, gdzie właśnie taka choroba przytrafiła się pieskowi, przeszedł operację i wrócił do zdrowia :-) i tak będzie z Lunka, jeszcze pogoni za ptactwem :-)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Lunka ma Was, że nie zbagatelizowaliście pierwszych objawów choroby. Dzięki temu wróci ona na pewno do zdrowia a Wy staniecie się dla niej jeszcze bardziej ważni, bo psy wiedzą, poznają kto je kocha i kto im życie ratuje, serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOjej jak dobrze,że się udało:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłyszałam,ze owczarki niem. narażone są na taką przypadłość. Ostrzegał nas hodowca od którego braliśmy szczeniaka. Nasz Bastek uwielbia ganiać jak Luna za ptakami, trzmielami czy motylami. Nie chciałabym aby przytrafiło mu się coś podobnego. Dobrze, że z Lunę udało się uratować - piękna jest!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aniu:)
Aniu, najważniejsze, że macie w pobliżu takich wspaniałych lekarzy. Nie każdemu to dane. I jak tu wytłumaczyć psu, że ma nie biegać po jedzeniu? całe szczęście dobrze się skończyło. teraz Luna będzie psem pod specjalnym nadzorem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Cieszę się, że z Lunką już dobrze, oby nigdy juz się to jej nie przytrafiło. Wiem o tym, że u dużych ras takie przypadłości mają miejsce. Ale nigdy jeszcze nie słyszałam u swoich znajomych.
OdpowiedzUsuńDobry weterynarz w okolicy to podstawa dla każdego właściciela zwierzaka.
Pozdrawiam.
Dobrze że wszystko sie dobrze skończyło. Luna śliczna ucierpiała i mam nadzieje , że coś podobnego już sie nie stanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Niech się sunia zdrowo chowa.....i będzie Wam radością...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aniu ciepło i serdecznie.....
Oj Aniu kamień z serca... Jak zobaczyłam tylko z boku swojego bloga małą ikonkę ze zdjęciem Luny to aż mi serce stanęło. Dzięki Bogu to podziękowanie było dla lekarzy, a nie dla Luny za czas spędzony z Wami...
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu, że wszystko skończyło się dobrze i oby Wam już Wasza "kruszyna" nie chorowała. Wiem jak to się człowiek martwi.
Buziaki Aniu :)
Tak się cieszę, że Wasza ukochana Luna została uratowana.
OdpowiedzUsuńTo wielkie szczęście, że tak się skończyło.
Luna jest bardzo pięknym psiakiem.
Serdecznie pozdrawiam:)
Śliczna sunia... trafiła w dobre ręce i na pewno odwdzięczy się swoją psią miłością :) Dobrze, że wszystko tak szczęśliwie się zakończyło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cieszę się że Twoja sunia już dochodzi do zdrowia ! Teraz już będzie tylko lepiej !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Хорошо, что все хорошо закончилось. удачи Анна, вам и всем, кто рядом!!!
OdpowiedzUsuńTo prawdziwe szczęście, że udało się uratować pieska, ale to przede wszystkim dzięki szybkiej - Waszej reakcji! Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńŚliczna, dobrze, że miała dużo szczęścia!
OdpowiedzUsuńPani Aniu! Sunia jest pięknym pieskiem i naprawdę szkoda by było jak by jej się coś złego stało ale dobrze że skończyło się dobrze szkoda tylko że tyle wycierpiała pozdrawiam gorąco - Krystyna
OdpowiedzUsuńOh, I am pleased that she turned ok.
OdpowiedzUsuńBiedna psinka,ale dobrze ze wszystko skończyło sie dobrze:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Kochana jak dobrze, że się tak wszystko skończyło ;) życzę zdrówka i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna sunia, dobrze, że najgorsze minęło. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńBiedna psina:)to się musiała nacierpieć.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wszystko się tak skończyło. Piękna ta wasza psinka. Niech szybko wraca do pełni sił :)
OdpowiedzUsuńPiękna Luna i bardzo się cieszę, że wszystko skończyło się dobrze. Wy też jesteście wspaniali, bo szybko pojechaliście do odpowiedniej Kliniki. Pozdrawiam serdecznie. ( w ogródku zwolniłam i pomaga mi mąż )
OdpowiedzUsuńŻyczę Lunce szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńMam za sobą podobną sytuację - jakiś czas temu mój owczarek niemiecki dostał skrętu żołądka i, podobnie jak w Waszym przypadku, szybka interwencja uratowała suni życie. Dobrze, że byliście wtedy w domu, ja z przerażeniem myślałam, ze mogłabym być wtedy w pracy... Podobno w starszym wieku (tak było w naszym przypadku) psy tych ras nie powinny zjadać w jednej porcji za dużo i po posiłku odpoczywać.
Aniu cieszę się,że z Luną jest już dobrze,teraz trzeba będzie trochę uważać na jej "szaleństwa".Nasza mała Lula też szaleńczo biega po ogrodzie i jak tu jej wytłumaczyć ,że tak nie powinna.Ostatnio też mieliśmy nią problem,ale wszystko dobrze się skończyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie :)))
Tak..jak pies-przyjaciel chory,to tak jak mielibyŚmy w domu chore dziecko ,o które bardzo sie martwimy. Mój Alfik zachorował po ukąszeniu kleszczy. Już 2 razy brał antybiotyki. Ciesze się,ze Twoja Luna ma sie dobrze.
OdpowiedzUsuńFicamos tristes quando nossos amigos de quatro patas fica doentinho, espero que tudo fique em paz. Abraços.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, choć opisujesz przykre zdarzenie. Wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałam i z posta i z komentarzy. Teraz dużo dobrego życzę:))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Lenka dochodzi już do zdrowia! To wspaniałe, że ludziom wciąż zależy na dawaniu dobra... również zwierzakom. Pozdrowienia i serdeczności. Szczególnie od mojego kotka Dyzia dla Lenki :)
OdpowiedzUsuńPosmyraj Lunkę za uszkiem ode mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLunka jest śliczna i cieszę się, że wróciła już do zdrowia - będzie potrzebowała jeszcze dużo troski z waszej strony - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCieszę się ze Twój przyjaciel wrócił do zdrowia,Lunką opiekuj się.Spytam o kaczorka o Ziutkową czy wróciła,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie wróciła. Bardzo mi brakuje Ziutki. Była sobie wolnym ptakiem, wybierała to co chciała, miała swoje przyzwyczajenia. Była cudowna. Gdybym kupiła taką kaczkę, to nie byłoby to z tą dziką Ziutką. Miło mi Modraszko, że pytasz o mojego ptasiego przyjaciela.
UsuńCieszę się Aniu że trafiliście na właściwych ludzi i Lunka jest zdrowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko:)
Mieliście nerwowy czas. Doskonale to rozumiem, bo w moim domu pies też jest członkiem rodziny. Pomiziaj Lunę za uszkiem ode mnie. Jest piękna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Miałaś szczęście, że trafiłaś na takich profesjonalistów, aż mnie ciarki przechodzą na myśl, że coś takiego mogło by się przydarzyć mojej suni. Super, że wszystko dobrze się skończyło, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze , że udało się Lunkę uratować. Wyobrażam sobie , co przeżywaliście przez te dni. Ściskam i życzę zdrowia dla Waszych piesków !
OdpowiedzUsuńAniu Lunka jest urocza! Cieszę się, że wraca do zdrowia. Pozdrawiam serdecznie i pomyślności życzę
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wszystko szczęśliwie się skończyło - to najważniejsze. Lunka to taka śliczna suczka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witaj Aniu,dobrze że szybko zareagowaliście,głaski dla Lunki niech zdrowieje szybko :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam :)
Jak dobrze,że wszystko dobrze się skończyło,zdrówka dla suni ♥
OdpowiedzUsuńMacie szczęście, że wszystko się dobrze skończyło. Lunce życzę szybkiego powrotu do pełni sił:) pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń