My blog about my house, garden, flowers, what I think about, animals overall life in peace with nature.

And all my passions.


niedziela, 26 listopada 2017

Wspomnienie złotej jesieni

Październik w tym roku był dżdżysty i smutny. Jednak można było złapać kilka słonecznych dni i nacieszyć się  złocisto-rudymi kolorami. Jesień nie należy do moich lubianych pór roku, jednak trzeba jej przyznać magię, szczególnie gdy obsypie drzewa różnymi odcieniami złota.
Zapraszam do mojego jesiennego ogrodu, mam nadzieję, że zdjęcia przypomną tę magiczną porę roku. Obecnie już szarą i nieprzyjemną. Chociaż i w końcu listopada trafiło się nam ostatnio kilka słonecznych dni, które dały dużo przyjemności.
Ale wróćmy do października. Oto nasz wczesnojesienny przedogródek...

Do przedogródka należy skalniak, na którym także rośliny przybrały jesienne barwy. Tu stoi poidełko, ulubione miejsce ptaków w upalne dni.
Trochę dyniowych ozdób przy ganku.

Winogronowe, złote liście.

Obrodziły mi w tym roku dynie ozdobne, wykiełkowały z rozrzuconego między kwiatami kompostu.  
I tak już pozostały, rozrośnięte rośliny cudownie ozdabiały rabaty kwiatowe, a ich owoce przybierały oryginalne kształty.

Coroczne układanie polan na ganku. Tak ułożone zimują.

Lubię też widok jesiennych hortensji. 

Jesienne rudości i złotości!

Ozłocona jabłoń w sadzie...

Idąc w stronę stawu mijamy pięknie przebarwionego dęba i brzozę. To dąb "Piotruś" posadzony na cześć naszego wnuka. Liczy 16 lat, sadził go osobiście niespełna dwuletni Piotruś, dziś już prawie osiemnastolatek :) W sąsiedztwie jest też brzoza "Anetka", która jest drzewem wnuczki i liczy 12 lat, dwa mniej niż nasza wnuczka.


Wspomnienie pięknych chwil.

Moje leśno-jesienne ozdoby.


Na brzozie wianuszek:)

Z dnia na dzień ogród zmieniał barwy, tracił kolory i radość. Przyroda usypiała... 
Oby jak najpóźniej przyszła do nas zima!

Jeszcze raz bardzo serdecznie wszystkim dziękuję za życzenia zdrowia pozostawione pod ostatnim postem i za prześliczne kartki.
Pozdrawiam ciepło,

poniedziałek, 20 listopada 2017

Moc blogowego wsparcia

Blogowe życie to nie tylko wirtualny świat i wirtualne spotkania przy czytaniu blogów. To przyjaźnie między osobami często nieznającymi się osobiście.
Okazuje się, że wystarczy jeden ruch, jedno słowo i posypie się lawina... Lawina cudownych kartek z życzeniami powrotu do zdrowia. Taki Wasz cudowny gest wiele dla mnie oznaczał, codzienne listy i uśmiech na twarzy! To niesamowite doświadczenie.
Moje ostatnie milczenie, trochę dłuższe niż zwykle, wynikało z mojego pobytu w szpitalu, gdzie przeszłam operację wymiany prawego biodra. Trudną operację, bo też mój przypadek był inny niż standardowe zabiegi tego typu. Kilka lat temu podczas pobytu w Anglii miałam wypadek rowerowy. Mknęłam z góry jak szalona i... więcej nie pamiętam. W szpitalu okazało się, że mam złamany prawy bark i ogólne, spore potłuczenia. W UK zostałam poskładana, w Polsce kontynuowałam leczenie i rehabilitację. Niestety, ani tam, ani u nas nikomu nie przyszło do głowy, by zrobić mi dokładne badania także innych części ciała. Szkoda, bo po ok. 2 latach zaczęłam mieć bóle w biodrze, drętwienie nogi, z czasem przyszło utykanie, w końcu konieczność poruszania się o kulach, z których korzystałam przez ostatni rok.
Nie chcę Was zanudzać szczegółami, zwłaszcza medycznymi, a także moimi perypetiami ze służbą zdrowia. Powiem tylko, że spotkałam w tym czasie wspaniałych lekarzy, którym zawsze będę wdzięczna i takich, których kompetencje i stosunek do pacjenta są na poziomie zerowym. Dzięki tym pierwszym udało się w końcu zdiagnozować przyczynę moich boleści i podjąć decyzję o operacji biodra uszkodzonego właśnie podczas tamtego wypadku.
Kochani, teraz znowu czuję się wspaniale, choć jeszcze obolała po szpitalu. I powolutku uczę się od nowa chodzić. Cudowne uczucie :) :) :)
I Wy mi w tym pomagacie. Dziękuję Ewie Jurewicz za wywołanie tej lawiny korespondencji i miłych prezencików. Dziękuję Wam wszystkim za okazanie tak dużo serca. Cieszę się, że Was mam :)
Poniżej prezentuję karteczki, które od Was otrzymałam. Być może kogoś pominęłam lub coś przekręciłam, za co bardzo przepraszam. Ale karteczek otrzymałam tyle, że aż trudno było uwierzyć, nie tylko mnie, ale także naszemu miłemu listonoszowi, który co dzień je przynosił.

Od Lidzi - Czarnej Damy

Od Oli

Od Tereski
Od Mici- Marzenki

Od Ewy Jurewicz

Od MałgosiX

Od Bożenki

Od Hani Pater

Od Ani Iwańskiej

Od Lucy

Od Basi

Od Agulka

Od Agatki



Od Marylki

Od Beaty



Od Uli

Od Małgosi z Gosikowego Zakątka


Od Małgosi B

Od Krysi



Wszystkie prace i prezenty są małymi dziełami sztuki, piękne i od serca. Jeszcze raz bardzo dziękuję Wam za wszystko.
Postanowiłam wszystkie karteczki umieścić w segregatorze, który kiedyś otrzymałam w prezencie od Ewy Jurewicz.  Segregator czekał na swoją chwilę i się doczekał:) Będzie to wspaniała pamiątka.


Post wyszedł troszkę długi, ale trudno nie pochwalić się prezentami, które otrzymałam. Przepraszam także za jakość zdjęć, kolory w niektórych przypadkach są przekłamane.
*****
20 listopada 2017 roku, znów otrzymałam kolejne karteczki, bardzo serdecznie dziękuję



Jeszcze się chwalę, że karteczki od Was przyniósł mi listonosz także pod koniec listopada i na początku grudnia. Bardzo serdecznie dziękuję:
Dusi
Oli 

Sciskam i jeszcze raz dziękuję.
Dla Was róże z mojego ogrodu.
Rhapsody in Blue

Dziękuję za Waszą obecność i pozdrawiam  bardzo serdecznie. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Treść i zdjęcia umieszczone na blogu są moją własnością, jeżeli będzie inaczej to zaznaczę pochodzenie, a Ciebie proszę o uszanowanie mojej pracy, jeśli chcesz skopiować , to zapytaj mnie o pozwolenie. Dziękuję