Tak nazywałam małą rudą kulkę znalezioną w naszym lesie.
Nie wiedziałam czy to dziewczynka czy chłopiec, więc zwierzątko zostało najpierw bezimienne, po prostu wiewiórka.
Jednak po jakimś czasie zauważyłam, że to chyba jest chłopiec:) Czyli jest Wiewiórek!
Historia Wiewiórka zaczęła się w dzień 1 maja. Wracałam z rannego spaceru nad stawem, przez nasz lasek. Pieski biegły przodem, niczym się nie interesując (i dobrze), a ja zobaczyłam w trawie coś rudego. Była to malusieńka wiewióreczka.
Nie wiemy skąd się wzięła, nie miała siły wchodzić na drzewo, ledwo się trzymała na nóżkach.
Poczekaliśmy... może gdzieś kręci się wiewiórcza mamusia. Jednak nie pojawiła się.
Wzięliśmy zwierzątko do domu, nakarmiłam je mlekiem bez laktozy. Piło łapczywie kropelki mleka ze strzykawki.
Niesamowicie się tuliło do mnie, wprost przylgnęło do mojego ciała. Było zziębnięte i niedożywione. Mała wiewióreczka bardzo potrzebowała ciepła.
Po jakimś czasie nabrała sił, a my do mlecznego menu zaczęliśmy wprowadzać inne smakołyki. Dostaje obecnie orzeszki ziemne i laskowe, bardzo lubi biszkopty. Nauczyła się pić wodę.
We wtorek minęły trzy tygodnie od kiedy opiekujemy się naszym małym pupilem. Wiewiórka nabrała sił i sporo podrosła, zaczęła się zachowywać jak dorosłe już zwierzątko. W dzień skacze jak małpka po klatce, jest niesamowicie zwinna. Nie boi się nas. Gdy wsunę dłoń do klatki, od razu siada na nią i leciutko skubie moje palce.
Strasznie mi żal, że muszę ją wypuścić na wolność, ale przecież nie może być inaczej. Ona jest do tego stworzona.
Zaczęliśmy z moim M przygotowywać się do jej wypuszczenia. Mąż odnowił starą budkę dla ptaków i wstawiliśmy ją do klatki. W środku budki jest materiał z gniazdka naszego Wiewiórka no i on:) Od razu zaakceptował nowe miejsce spania. Myślę, że nawet bardziej mu odpowiada.
Nie jesteśmy pewni ile może mieć tygodni. Z różnych wypowiedzi w necie wiemy, że młode wiewiórki wchodzą w samodzielność około 10 tygodnia życia. Wydaje się nam, że zbliża się do tego wieku lub już go osiągnęła. Jeszcze więc chwila i wypuścimy Wiewiórka... Budka zawiśnie na drzewie w pobliżu miejsca, w którym go znalazłam. Tam (mamy nadzieję) będzie spało nasze maleństwo. Na razie będziemy go oczywiście dokarmiać, tak by inne zwierzęta mu nie podbierały pożywienia. Może się wszystko uda i Wiewiórek będzie żył spokojnie obok nas...
Pracujemy nad naszym Reksiem, który nie lubi konkurencji i jest zaniepokojony naszym nowym przyjacielem. Inne pieski nie wykazują tak wielkiego zainteresowania. Liczymy, że Wiewiórek jest już na tyle zwinny, by umknąć przed ewentualnym niebezpieczeństwem, tak jak już było parę razy, gdy samodzielnie wydostał nam się z klatki.
Luna lubi wąchać Wiewiórka |
Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za miłe odwiedziny i za to, że jesteście.
Życzę miłego wypoczynku i słoneczka.
Aniu, jesteście niesamowici :-). Sama bardzo lubię wiewiórki i bardzo mnie cieszy, gdy spotykam je w lesie czy Parku Oliwskim, a mamy też przesympatyczne wspomnienia ze spaceru po Łazienkach Królewskich, gdy wiewiórki wdrapywały się na nas po orzeszki :-).
OdpowiedzUsuńWspaniały post, bardzo przyjemnie czyta się takie historie, to takie moje klimaty :-). Pozdrawiam.
Ooo my God!! So sweet squirrel!!
OdpowiedzUsuńI hope everything will be OK with squirrel.
Anna you are well done!!
I had the same experience with a kitten and puppy many years ago. They are OK. But little squirrel! I see the first time! Good luck my dears!
Dwa tygodnie temu spotkaliśmy w lesie wiewiórkę, która była agresywna. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, że w pobliżu musiała mieć młode i odstraszała nas...
OdpowiedzUsuńŻyczę wiewiórkowi dużo szczęścia :)
Coś pięknego :) Jestem ogromnie wzruszona Wami, tą historią i zdjęciami... To jest najpiękniejsze piękno dobra :)
OdpowiedzUsuńCudowne, słodkie maleństwo, dobrze, że trafiło na Was.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest ktoś, kto nie lubiłby rudych kitek.
Kilka lat temu często obserwowałam przez okno, jak wiewiórki kicały po przydrożnych drzewach i wyjadały jakieś przysmaki z koszy wystawianych przed willami. Teraz jest już mniej drzew, a wiewiórki też gdzieś się zapodziały.
Oby Wasz Wiewiórek dostosował się do życia na wolności.
Serdeczności.
Aniu, naprawdę jesteście niesamowici !! To wielka sprawa uratować takie biedne maleństwo i odpowiedzialność rodzicielska bo teraz jesteście rodzicami wiewiórka :) Świetnie poradziliście sobie z organizacją domku dla maluszka :) Gdy uratowaliśmy wróbelka Niuniusia, przegrzebałam cały internet aby dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów o opiece nad ptaszuniem. Ze stron ornitologicznych dowiedziałam się że na tydzień przed wypuszczeniem trzeba rozluźniać więzi emocjonalne aby zwierzątko spokojnie wróciło na łono przyrody. Z tym rozluźnianiem nie jest tak prosto, ja nie mogłam bo wróbelek cały czas podfruwał do mnie i trzepotał skrzydełkami... Aniu, życzę powodzenia i wierzę że Wiewiórek będzie szczęśliwy na wolności !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Aniu, trzymam kciuki za wiewiórka! Śliczne zwierzątko, cudowni opiekunowie:))) Napisz jeszcze, jak mu się wiedzie "na swoim":)
OdpowiedzUsuńUściski!
Dzięki za wspaniały wiewiórczy post. W dobie wielkiego pośpiechu nie wszyscy mieliby chęć opieki nad takim zabiedzonym wiewiórkiem. Pięknie się nim opiekujecie, a Ty pięknie to nam opisałaś. Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńMiał szczęście, że go znalazłaś, nie przeżyłby, z jakiegoś powodu matka go musiała porzucić. Czy myślałaś żeby my trochę mięska dawać, wiewiórki w naturze zjadają jaja i pisklęta często. Może gotowane jajko żeby nabrał sił.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przeżyje na wolności. Jesienią będzie potrzebował wsparcia by zdobyć zapasy na zimę.
Dziękuję Lunko za podpowiedź. Jutro dostanie jajeczko. Nie doczytałam w internecie, że jest to dozwolone...
UsuńMam nadzieję, że się uda jego usamodzielnienie, jak nie to zostanie adoptowany:)
Aniu, fantastyczna ta Twoja opowieść o Wiewiórku. Przyznam, że zaglądałam tu, czy już jest. Jesteście wspaniałymi ludźmi, rozumiecie naturę i szanujecie ją. Życzę Ci by Wasz pupil był szczęśliwym wiewiórkiem na wolności i do Was zaglądał. MariaSt.
OdpowiedzUsuńDziękuję Mario, miło mi, że zaglądałaś i ...się doczekałaś mojej opowieści:)
UsuńPozdrawiam Cię.
Ojej jak słodko :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękna przygoda i piękna pomoc.
OdpowiedzUsuńAnulko u Was każde stworzonko znajdzie swój dom, to jest tak cudowne i wzruszające, że aż mi łzy pociekły jak czytałam tego posta. A wiewióreczka jest cudna, te zdjęcia przepiękne, mogłabym tak na nie patrzeć i patrzeć bez końca. Ściska Cię mocno Aniu :)
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia Anusiu, dzięki Waszej pomocy wiewióreczka ma szansę na przeżycie. To śliczne i sympatyczne stworzonko, trudno będzie się rozstać :) Może będzie Was odwiedzać?
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczne uściski.
Jaka kochana wiewiórka... Albo wiewiórek. Mam nadzieję, że wszystko dla niego zakończy się szczęśliwie i mimo wszystko poradzi sobie z życiem na wolności. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWidać dobre serduszko ☺. Faktycznie szkoda,że trzeba ją wypuścić,ale taka jest kolej rzeczy niestety.
OdpowiedzUsuńAniu, w Waszym tajemniczym ogrodzie dzieją się prawdziwe cuda. Myślę, że jeśli Wiewiórek nie poradzi sobie z życiem na wolności, znajdzie tu swoje miejsce i będzie szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Słodziutki ten wiewiórek,miał szczęście,ze spotkał Ciebie.Jest taki piękny, smutny wiersz Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej o wiewiórce.Aniu,masz wielkie serce!
OdpowiedzUsuńAniu, podobnie karmiłam kociaka, jeszcze był ślepy i nikt mu nie dawał szansy, a ja zwyczajnie nie mogłam pozwolić aby umarł śmiercią głodową.
OdpowiedzUsuńDziś ma 12 lat i jest jak lew, dostojny, pięknie wymaszczonny i czasem zachowuje się jak człowiek. Mocno Cię ściskam za Twoje dobre seducho :***
Wiewiorek na drugie powinien miec ....Szczesciarz :) , bo to wielkie szczescie , ze w Waszym ogrodzie sie zapodzial i dzieki Waszemu sercu , cierpliwosci i checi dostal szanse na przezycie :)
OdpowiedzUsuńTu gdzie mieszkam sa takie " stacje ratownicze " dla jezy ( w ubieglym roku sasiedzi pedzili do takiej stacji na sygnale z maciupkim jezykiem - przezyl ) , sa tez i dla wiewiorek . Kolega mojego syna znalazl taka ruda kitke w stanie niemowlecym ...po tygodniu opieki musial oddac malucha do stacji ....stwierdzil , ze jego wiewiorek ma ADHD a on juz pragnie tylko sie wyspac hahaha
Podziwiam i bardzo szanuje pomagajacych mniejszym braciom :))
Pawanno - szacuneczek !
Piękna historia Aniu, miał ten mały rudzielec szczęście, ze nieszczęście przydarzyło mu się pod skrzydłami dobrych ludzi. Mam nadzieję, ze będzie happy end tej opowieści. A co do płci, mój kot przybłęda, chłopcem okrzyknięty przez i znawców materii właśnie matką został:-) Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńMiałaś Aniu niesamowitą przygodę, że tylko pozazdrościć... Wiewiórek prześliczny i dzięki, że trafił w Twoje czułe ręce. Kto wie co by mu się odpukać przytrafiło. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAniu! Wiewiórka miała szczęście że ją znalazłaś i że trafiła na Ciebie, Okazałaś jej dużo serca, Nie wiem czy ona będzie chciała od was odejść, Przyzwyczaiła się do Was i ma tu bardzo Dobrze, Ale może zew natury okaże się większe - Pozdrawiam Cieplutko
OdpowiedzUsuńOjejku jaka śliczna wiewioreczka. Napewno wszystko będzie dobrze, macie dzień bry plan. Tez bym tak postąpiła. Gratulacje jesteście Wielcy :-)
OdpowiedzUsuńJaki piękny wiewiórek. Miał szczęście, że trafił do tak wrażliwych ludzi. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńWiewiór jest super!:) Sama bym się do niego przytuliła, do takiego wiewióra :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak mój brat się urodził to ojciec przywiózł z poligonu wiewiórkę,też na odchowanie:)))spała w wózku obok głowy brata jak jeździli na spacery:)))ale jak podrosła to ją wypuścili na wolność:))))wiewiórki są śliczne i baaardzo mądre:))))
OdpowiedzUsuńJest urocza, ale rzeczywiście jej miejsce jest na wolności.
OdpowiedzUsuńAniu,masz wielkie serce!!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny wiewiórek/wiewióreczka........Tak, Aniu, masz wielkie serce. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńWiewiórek miał wielkie szczęście trafiając na Was.Warunki do rozwoju ma wspaniale, a opiekunów pierwsza klasa . Życzę zwierzaczkowi szczęścia na wolności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jejku jaka śliczna, urocza wiewióreczka :)
OdpowiedzUsuńPiekna historia aż miło się czytało .Masz z mężem wielkie serce .Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMilusi wiewiór:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Fabulous little baby Squirrel, thanks.
OdpowiedzUsuńSpecjalnie weszłam na Twego bloga, aby zobaczyć, czy może dopisałaś, że Wiewiórek już jest na wolności i daje sobie radę.
OdpowiedzUsuńJeśli to nastąpi, to zrób fotoreportaż, bo jestem bardzo ciekawa.
Gorąco pozdrawiam.
Piękna i wzruszająca historia, Wiewiórek miał wiele szczęścia że trafił na tak cudownych ludzi, pod Waszą opieką Aniu było mu z pewnością bardzo dobrze, to widać na zdjęciach, mam nadzieję że zostanie waszym przyjacielem na wolności i będzie przychodził po orzeszki :-) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie w ten gorący majowy dzień przepiękne zdjęcia wiewiórki i ogromne serce które okazało pomoc w naszym małym braciom Szkoda że tak mało ludzi na tym świecie którzy odważyli byś się na taki gest Wielkie brawo dla ciebie ja kilka lat temu opiekowałam się małym ptaszkiem pięknie wyrósł i cieszył się później wolnością pozdrawiam cię bardzo serdecznie i życzę przyjemnego wieczoru tobie i twoim bliskim 🙋
OdpowiedzUsuń💁 odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia
Całe szczęście, że znalazłaś tego wiewióreczka Anusiu i potrafiłaś się nim zająć. Rozumiem, że będzie Ci trudno pożegnać się z nim, ale może będzie do Was wracał? Przywiązał się z pewnością do Was i otoczenia. Czekam na ciąg dalszy tej przepięknej historii. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że nie tylko mi szybciej zabiło serce podczas czytania. Jaka wspaniała historia, jacy Wy cudowni, piękne serduszka macie. Wiewiórek jest przesłodki, rozpływam się nad jego słodyczą. Zrobiliście coś niesamowitego. Mam wielką nadzieję, że będzie żył wspaniale, że zostanie z Wami, co tak obstawiam i obym dobrze obstawiała. Twój post to mój ukochany dzisiejszego dnia. Podziwiam dobrych ludzi, życzę Wam spełnienia marzeń, zdrówka.
OdpowiedzUsuńNo i fotki, nie można o nich nie napisać, są prześliczne, przesłodkie, pełne czystego piękna i miłości!!!!!!
Pozdrawiam bardzo serdecznie. :)
Niesamowite !? macie więc własną wiewiórkę ! Szkoda, że będzie musiał opuścić ciepłe i przytulne rodzinne gniazdko... Ale wiadomo - to leśne zwierzątko i tam jest jego miejsce. Życzę powodzenia w przygotowaniu maleństwa do samodzielnego życia. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńAniu podziwiam umiejętności i zimną krew, bo chyba jest niewielu ludzi którzy wiedzieliby co z takim maleństwem zrobić, albo wręcz przeszłoby obok, bo jakoś sobie poradzi. W moim ogrodzie jest część grobli z starymi drzewami i mamy parkę wiewiórek i uwielbiam patrzeć jak mykają po drzewach:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWielkie serce okazaliście tej kruszynce. Dzięki Wam żyje i ma się dobrze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W dzieciństwie moją ulubioną książką były Opowiadania Grabowskiego, właśnie o takich uratowanych zwierzątkach, dlatego Twój post czytam jak najpiękniejsze opowiadanie! Jesteście wspaniali Aniu! Na pewno wiewiórek pod Waszą opieką nie zginie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Jak dobrze, że spotkał Ciebie Aniu ten piękny Wiewiór:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
W moim ogrodzie miałam niedawno wiewiórkę, ale gdzieś przepadła...
Wzruszająca historia Aniu, cudownie że maleńka wiewiórka trafiła w tak dobre, opiekuńcze ręce i mam nadzieję że żyjąc już samodzielnie na wolności - zostanie Waszym wiernym przyjacielem :-) Oby wszystko się potoczyło dobrze a maluch mógł bezpiecznie wrócić tam, gdzie jego miejsce czyli na łono natury :-) Uściski i pozdrowienia cieplutkie!
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia. Podziwiam. Brawo WY:)
OdpowiedzUsuńAniu!
OdpowiedzUsuńCzytam Twój post kolejny raz i podziwiam każde zdjęcie z Wiewiórkiem.
To wielkie szczęście, że spotkałaś go na swoje ścieżce spacerowej.
Doskonale Cię rozumiem, że darzysz to zwierzątko prawdziwym, bardzo szczerym uczuciem.
Dzisiaj rano obserwowałam naszą Basię - sarenkę. Trawy na łące są bardzo wysokie i nie mam pojęcia gdzie jest jej małe dziecko. trochę się niepokoję.
ŻYCZĘ TOBIE I MALEŃKIEMU WIEWIÓRKOWI DUŻO ZDROWIA.
ŚLĘ SERDECZNE POZDROWIENIA:)
Jakie to szczęście, że Wiewiórek trafił na Was, dzięki temu przeżył, nabrał sił. W innym przypadku nie wiadomo jakby się potoczyły jego losy.
OdpowiedzUsuńJest śliczny :D
Pozdrawiam, Agness :)
Całe szczęście że przez przypadek znalazłaś tego ślicznego wiewiórka.
OdpowiedzUsuńMasz dobre serduszko bo pomogłaś mu przetrwać i podarowałaś wolność .
Pozdrawiam Aniu serdecznie .
Z całego serca życzę, żeby wszystko się udało, żeby Wiewiórek wrócił do lasu i żył spokojnie obok Was. Wszyscy razem przeżywacie piękne, ale i pełne emocji chwile. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCo za historia :) oby Wiewiórek radził sobie jak najlepiej na wolności, chociaż domyślam się, że niełatwo będzie się z nim rozstać (chociaż pewnie na ten moment już hasa sobie po lesie) :)
OdpowiedzUsuńWiewiórek jest naprawdę przepiękny! To wspaniale, że udało Wam się go uratować. Życzę malcowi dużo szczęścia w dorosłym życiu, oby szybko przystosował się do przebywania na wolności. Na pewno pod Waszą opieką ma szanse :).
OdpowiedzUsuńAniu, jak Twój śliczny wiewiórek ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Que bonitinho...
OdpowiedzUsuńjanicce.
Ojej... jakoś tak się wzruszyłam czytając Twój post :) niesamowita historia... wspaniale zajęliście się Wiewiórkiem; powiem szczerze, że ja bym chyba tak nie umiała, trzeba mieć do tego wyczucie :) Mam nadzieję, że Wiewiórek chętnie zamieszka obok Was. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMiała szczęście......a teraz powróci do swojego środowiska.
OdpowiedzUsuńA Wam pozostaną wspomnienia i zdjęcia....
Lubię obserwować wiewiórki, gdy jestem w Tuchowie a one odwiedzają orzechy.....w tym roku będą miały co jeść i gromadzić, bo orzechów w bród.
Pozdrawiam Aniu.
Jakie słodkie maleństwo :) Macie wspaniałe serce, że zaopiekowaliście się bezbronnym zwierzątkiem. Piękna historia i wierzę, ze będzie wszystko ok. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAnusia cudowny wiewiórek do Was zawitał
OdpowiedzUsuńMacie dobre serducha , myślę że Wasza przyjaźń z rudzielcem będzie trwać.
Rozstania zawsze są trudne, ale yak sobie myślę że będzie wpadał z wizytą, chociaż może w zimie nawet zawita na dłużej w końcu jesteś dla niego jak mamka . Pozdrawiam serdecznie
Zdjęcia cudne😚
Bardzo fajny post, cieszę się że odkryłam twój blog. Przesyłam pozdrowienia :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie odchowujemy dwie wiewiórcze sieroty. ich mama mieszkająca na naszym drzewie zginęła pod kołami auta a one po 4 dniach wyszły z gniazda. nie były jeszcze gotowe na samodzielność. miały około miesiąca moja żona znalazła je głodne i zmarznięte pod drzewem na którym jest ich gniazdo. oczywiście zabrała do domu i od 3 tygodni czule się nimi zajmuje. radości wiele bo rosną szybko i zdrowo, ale też smutek bo wkrótce należy je wypuścić na wolność . i nie chodzi tylko o to że nie będą nas bawiły swoimi harcami po całym domu ( są przesympatyczne), ale też o to jak poradzą sobie na wolności. jest wiele zagrożeń. koty , psy, drapieżne ptaki itp. nie jesteśmy pewni czy bez mamy nabyły umiejętności przeżycia w naturze. życzę żeby twój wiewiór i nasza parka dały sobie radę i żebyśmy za rok spotkali ich potomstwo. pozdrawiamy jacek i ania
OdpowiedzUsuńNasz wiewiórek dobrze sobie poradził na wolności. Przyszykowaliśmy mu dwie budki do wyboru i trochę podkarmialiśmy orzechami. Obserwowaliśmy go na drzewach czereśni i leszczyny. Obserwacje wiewiórka trwały do późnej jesieni. Pojawił się też wczesną wiosną, teraz go nie widzimy. Pozdrawiam Ania.
UsuńJest jeszcze post o jego wypuszczaniu https://ogrod-mojekrzakiptakiinnedziwaki.blogspot.com/2018/07/co-piszczy-w-naszych-krzakach.html#comment-form
Witaj Aniu
UsuńWłaśnie znalazłam wiewiórkę. Jest mała i nie potrafi wspiąć się na drzewo ale je samodzielnie mieszankę nasion i orzechów. Dzisiaj zrobiliśmy próbę wypuszczenia jej ale wróciła do kontenerka w którym obecnie spi. W którym tygodniu powinna być już na tyle samodzielna żeby ja wypuścić?
Cudowny wiewiór. Nigdy nie widziałam wiewióra z tak bliska. Zawsze mi gdzieś ucieka, czmychnie na drzewo i po zdjęciach. Miałaś szczęście.
OdpowiedzUsuń