Witam serdecznie. Jakoś ciężko mi zebrać się za pisanie. A tak dużo mogłabym opowiedzieć o różnych miłych zdarzeniach w naszym ogrodzie. Jak wiecie z wcześniejszych postów, mamy wielu stałych mieszkańców. Obserwujemy ich życie jednocześnie nie przeszkadzając im. Nasz ogród jest "nieuczesany", lekko dziki, pełen różnych krzaków i niedostępnych zakątków. W takim ogrodzie najbardziej kwitnie różnorakie życie i takie miejsca lubią zwierzęta, między innymi jeże. One także są stałymi rezydentami naszego ogrodu.
Jeże znane są nam od dzieciństwa, karmieni byliśmy bajkami o nich i o jabłuszku na kolcach. Tymczasem prawda jest taka, że te sympatyczne zwierzątka za jabłkami wcale nie przepadają i nie noszą ich na grzbiecie, to tylko wymysł wyobraźni :)
Jeże są mięsożerne, żywią się owadami, dżdżownicami, żabami, a nawet jajami ptaków. Ale jajo musi być pęknięte, bo jeże nie mają tak silnego uzębienia, aby przegryźć skorupkę.
Wyjątkową porą dla tych zwierząt, jak zresztą i dla wielu innych, jest wiosna. Wtedy łączą się w pary. Jeśli samica zaakceptuje samca, to ten wykonuje wokół niej szalony taniec fukając i tuptając - to musi być piękne przeżycie, dla nas oglądających i dla jeżowej pani. Z tego mariażu, po dwóch miesiącach, na świat przychodzą małe jeżyki.
Taką rodzinkę chciałabym właśnie przedstawić. Mamę i dwa maleństwa. Rodzinka ta mieszkała pod starym jałowcem płożącym.
Jeżowa mama opiekuje się maleństwami karmiąc je tylko swoim mlekiem do czterech tygodni. Później uczy je zdobywać pokarm i na lekcje te najczęściej wszyscy wychodzą nocą. Tym razem wybrały się na spacer w biały dzień.
Cała opieka nad wychowaniem nowego pokolenia spoczywa na jeżowej mamie, tata nie jest zainteresowany pomocą. Można stwierdzić, że jeżyki nie znają swojego ojca, biedactwa :) Ciekawe jednak, że ta opiekuńcza mama najzwyczajniej przegania swoje młode na cztery strony świata, gdy te osiągną 7-8 tygodni. Chce aby zdobywały nowe terytoria.
Ich obecność w naszych ogrodach jest ze wszech miar pożyteczna! W swoim posiłku zjadają wiele chrząszczy, pędraków i innych dla nas niemile widzianych gości. W ten sposób pomagają nam w walce z nimi.
Jeże są zwierzętami bardzo ciekawskimi i przy tym nie boją się nas. Zawierzają swoim kolcom, bo w razie niebezpieczeństwa zwijają się w kulkę.
Nasz Reksio obszczekuje piskliwym głosem wszystkie jeże, także tę jeżową mamę z dziećmi. Oczywiście Reks nic by im nie zrobił, bo nie raz był ukłuty w nos, ale u niego zawsze instynkt bierze górę, a my od razu reagujemy na takie jego dziwne szczekanie.
Inny charakter ma Luna, to dama. Ona tylko z zainteresowaniem wącha i zastanawia się cóż to może być? A to jest miła rodzinka na spacerze.
Ale uwaga! Pies jest zagrożeniem dla jeży, bowiem wystarczy, że w zimie rozkopie ich legowisko. Jeż niechybnie zginie, musimy zabezpieczyć to zimowe leże.
Ulubionym miejscem zimowania tych zwierząt jest kompostownik, znajdują tam dużo pożywienia, no i ciepło. W ubiegłym roku jesienią mój M obsypywał róże kompostem. Narzucił na taczkę sporą jego ilość i ze zdziwieniem stwierdził, że wsypał też sporą bryłę. Okazało się, że to był śpiący jeż. Zawiózł go z powrotem i ponownie umościł w kompoście :)
Warto jeżom zostawić też liście i gałęzie na zimę, najlepiej gdzieś w trudniej dostępnym kącie, np. przy ogrodzeniu. Zróbmy z liści pryzmę, narzućmy na to gałęzi i ściętych jesienią łodyg, a bardzo pomożemy jeżom w przezimowaniu.
Czasem, gdy siedzimy cicho na tarasie i patrzymy w dal, widzimy jak z lasu szybko wyłania się jeż i tupta sobie w inne krzaki. Jest uroczy. O dziwo, potrafi biegać szybko, a na swoich chudych nóżkach wygląda jak mini-pancernik.
Wszyscy bardzo lubimy jeże, więc gdy zobaczymy je w potrzebie musimy im pomóc. Nie pozwólmy, aby ranny lub pozbawiony schronienia jeż odszedł, bo on najzwyczajniej w świecie zginie. Naszym obowiązkiem jest zabezpieczyć go lub dostarczyć do lecznicy.
Dziękuję wszystkim za pamięć, pozdrawiam ciepło.