My blog about my house, garden, flowers, what I think about, animals overall life in peace with nature.

And all my passions.


poniedziałek, 25 lutego 2013

Post scriptum do wędzenia...


Dopisuję jeszcze parę słów do poprzedniego posta o wędzeniu. Magdalena słusznie zwróciła mi uwagę, że nie napisałam, jak długo należy wędzić mięso.
Otóż, ja po dobrym nagrzaniu wędzarni i włożeniu mięsa do beczki, najczęściej trzymam je w dymie około 8-10 godzin.


Podkładając polana w palenisku należy pamiętać o tym, aby zbytnio nie przesadzić z ilością, mięso ma się wędzić, a nie piec. Wędzenie to zabawa, więc regularnie zaglądamy do wędzarki. Jeżeli wydaje nam się, że jest w niej zbyt wysoka temperatura, to odchylamy koc, później znów zakrywamy, zaglądamy do paleniska, sprawdzamy czy się pali i tak w kółko... zabawa trwa! Jest to bardzo przyjemne zajęcie, do tego wszystkiego zimą możemy wypić  grzańca, latem zimne piwko! Naprawdę nie będzie się nam nudziło! Zaręczam:)

Jeszcze dodam, że czas wędzenia zależy też od ilości i wielkości włożonego mięsa, a także od tego, czy potem będziemy wędzonkę zaparzać. Jedni lubią tylko uwędzone szynki, a inni po uwędzeniu jeszcze je zaparzają i ja do takich należę.

Na czym polega parzenie wędzonki?  
Ja postępuję tak: w wielkim garze gotuję wodę (bez soli) i wyłączam. Przynoszę uwędzone szynki, wrzucam do gara, nastawiam na najmniejszy ogień, tak aby woda nie gotowała się, tylko "pykała" (lecą co jakiś czas do góry bąbelki powietrza, ale bardzo rzadko). Tak pyka sobie przez 1,5 godziny :) Wyjmuję i wysuszam. Szynka jest wtedy bardziej krucha.
Jeżeli robimy dużą ilość szynek, na zapas, warto je powiesić w przewiewnym miejscu, owinąć lekko papierem śniadaniowym. Nieco podeschną i nadal będziemy cieszyć się cudnym aromatem i smakiem.

 Oto, co wiem o drzewach stosowanych do wędzenia:
Jabłoń  - daje bardzo łagodny dym z owocowym posmakiem jakby słodkim, wędzonkom nadaje ciemno brązowy kolor.
Śliwa - nadaje owocowego zapachu i pięknego połysku.
Wiśnia i czereśnia - nadaje świeży zapach owoców, choć lekko gorzkawy smak. Jej dym spowija wędzonki w ciemnobrązowy kolor.
Grusza - daje mięsom barwę ciemnoczerwoną, podobną do wina.
Morela, brzoskwinia - cudownie aromatyzują wędzonki, działają na nie lekkim owocowym, słodkim zapachem, pogłębiają smak i nadają niepowtarzalnego koloru, lekki brązowo-pomarańczowy!
Orzech - zaskakuje nas apetyczną barwą i pięknym aromatem wędzonek, daje ciemnożółty kolor.
Porzeczka, agrest - też możemy nimi wędzić, dają wędzonkom ładny owocowy zapach.  Problem polega na tym, że z tych krzewów ucinamy patyki o niedużej średnicy, szybko się wypalają i nie utrzymują temperatury, ja dorzucam je na koniec wędzenia.
Winorośl - też do wykorzystania, zawsze wędzonkom towarzyszy bogaty i głęboki smak owocowy, winorośl polecam szczególnie do wędzenia ryb i do produktów, które szybko spożyjemy :), gdyż zapach jej jest ulotny.
Bez, czyli lilak pospolity -  uzyskujemy z niego dym łagodny i subtelny, z odrobiną zapachu kwiatowego.
Olcha czarna, dąb, buk - dają ładny brązowy kolor i lekko gorzkawy posmak, polana z tych drzew najlepiej zbierać, gdy drzewo straci liście, jest w zimowym spoczynku.
Iglaste - nie stosujemy, mają w sobie dużo żywicy, która może osiąść na mięsie.
Liście z drzew także nie dają pożytku, mają dużo części smolistych, zbyt okopcimy, a nie uwędzimy.

Ja na koniec wędzenia do paleniska, pisałam o tym w poprzednim poście, dodaję pokruszonych liści laurowych, może być czosnek, zioła, jagody jałowca. Nadają one niepowtarzalnego aromatu naszym wędzonkom.


wiosenne przycinanie drzew - nic nie może się zmarnować!
Porządkując wiosną sad i ogród, staram się pozostawiać ścinki gałęzi, drobne związuję w wiązki i układam w stos. Podobnie robię z większymi gałęziami. Każde drewno do wędzenia musi trochę podeschnąć, ale z kolei, gdy jest zbyt przesuszone, przed wędzeniem możemy je namoczyć (dotyczy to większych polan).

Jest pewne to, żal jest je puścić z dymem, nie mając z tego żadnego pożytku!
Myślę, że temat wędzenia został wyczerpany, ale jeżeli będą jakieś pytania... chętnie odpowiem.

 Wygrane candy

Jeszcze chciałam się pochwalić wygranym candy u Izy z Domoweg Zielnika!


To moja pierwsza wygrana w życiu (oprócz wspaniałego męża oczywiście!), bardzo się cieszę i dziękuję Izo za pięknie zapakowane paczuszki z pachnącym oregano i bazylią.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Pawanna


niedziela, 24 lutego 2013

Jak zbudować prostą wędzarkę?

 Moje porady w tym temacie ...


Jak zbudować prostą wędzarkę?Pamiętam z dzieciństwa, jak moi Dziadkowie przygotowywali mięso do wędzenia, robili kiełbasy i piekli kaszankę. Takie smaki i zapachy pozostają na zawsze. Toteż moje zmagania z wędzeniem podyktowane były pamięcią tych zapachów, które bywały w ogrodzie moich Dziadków. Po latach chciałam je przypomnieć u siebie, niejako kontynuując rodzinne tradycje.
Pisząc post o zabawie w wędzenie, dostałam pytanie, jak taką najprostszą wędzarnię zbudować.

Wiadomo, własna wędlina jest znakomita, przewyższa smakiem i wyglądem te kupowane w sklepach.






Poniższy szkic przeze mnie narysowany przedstawia przekrój takiej najprostszej wędzarni z metalowej beczki.

Jak zbudować prostą wędzarkę?


Jak zbudować prostą wędzarkę?
beczka, którą wkopałam w ziemię
Wędzarkę zbudowałam sama i właściwie według własnego pomysłu. W wolnych chwilach pomagał mi mój M., on też tej zimy dokonał modernizacji.
Sama budowa to doprawdy nic trudnego, potrzeba tylko trochę miejsca, czasu i pomysłu. Wykorzystałam starą beczkę i rurę aluminiową, rozciągającą się jak harmonijka.

Jak zbudować prostą wędzarkę?
widać rurę - komin, zostanie przysypany ziemią
Najlepiej budować na małym wzniesieniu - to znaczne ułatwienie pracy. Rura-komin, wkopana pod kątem, łatwo przewodzi dym. Można też budować na płaskim terenie, ale wtedy głębiej wkopujemy się w ziemię, aby uzyskać odpowiednie nachylenie dla komina. Moja rura ma około 2,5 m, jeżeli chcemy wędzić zimniejszym dymem, zwiększamy długość rury do 3-4 m.

Jak zbudować prostą wędzarkę?
dno wędzarki, widać koniec komina, tutaj wsypałam gruz





 Duża metalowa  beczka po farbie z odciętą góra i dołem (nad odcięciem męczył się mój M), oczywiście uprzednio kilkakrotnie wypalona wewnątrz, stanowi trzon mojej wędzarni. W środku beczki zamocowana jest metalowa siatka (na zdjęciu obok jeszcze jej nie ma), którą można podnieść do góry, w razie gdy jakaś wędzonka spadnie z haka :) Haki z grubego drutu wygięliśmy sami i wieszamy je na kracie utworzonej z tego samego drutu. Krata ma duże otwory, aby bez problemu można było spuścić mięsko :)
Beczkę zagłębiamy w ziemi, dołem wyprowadzamy koniec rury i obsypujemy gruzem. Po co? Otóż umacnia on beczkę i nie pozwala na wypiętrzanie ziemi krecikom. Można dół zalać cementem, ale ja zrobiłam właśnie tak, nie chciałam murować. Gdy wędzę, beczkę przykrywam grubym materiałem, może być to koc lub gruby ręcznik. Jeżeli nic się nie dzieje, nie wędzę, przykrywam odciętym dnem beczki.

Jak zbudować prostą wędzarkę?
palenisko


Jak zbudować prostą wędzarkę?
2008 rok - pierwsze wędzenie













Palenisko to wykopany dół w ziemi, od niego odchodzi komin. Rozpalamy w nim drewno, najpierw suche, mocno nagrzewając wędzarkę. Do tak nagrzanej wkładamy zapeklowane mięso, przykrywamy grubym materiałem i zaczynamy zabawę...
Jeszcze nie napisałam, że przed włożeniem do wędzenia, nasze szynki musimy ładnie i ściśle obwiązać lub włożyć w specjalne siatki i wysuszyć z zalewy.

Następnie, jeżeli mamy, używamy świeżych gałęzi, dają więcej dymu, a od ich gatunku zależy kolor, smak i zapach naszej wędzonki.
Najlepsze drzewo to olcha, używa się jej właściwie do każdego rodzaju mięsa i ryb. Potrawom nadaje złocistożółty kolor do brązowego.
Ja też używam olchy, ale także dębu, drzew owocowych, a nawet gałęzi lilaka. Lilak nadaje charakterystycznego kwiatowego zapachu.
W końcowej  fazie, bezpośrednio do paleniska, można też dodać suszonych ziół, czosnku, papryki czy pieprzu, co spowoduje powstanie dużej ilości aromatycznego dymu i nada potrawom wspaniałego smaku.

Gdy nie mamy metalowej beczki, budujemy bardzo prostą wędzarnię z desek o podwójnych ścianach, aby utrzymać ciepło i aby dym nie uciekał przez szpary.

Jak zbudować prostą wędzarkę?

       Na pierwszym planie moje wrzosowisko przy "historycznej" złamanej wierzbie, dalej widać wędzarnię.


Mój przepis na marynatę
4 goździki,
10 ziarenek pieprzu,
15 ziarenek ziela angielskiego,
6 liści laurowych,
4-5 ząbków czosnku,
2 łyżki soli,
1 płaska łyżka cukru (w lecie nie dawać),
1 płaska łyżka kolendry,
1 płaska łyżeczka saletry,
4 litry wody

        Wszystko gotuję przez 10 minut, gdy dobrze wystygnie wkładam mięso i całość trzymam w zimnym pomieszczeniu przez dwa tygodnie, codziennie przewracam. Im dłużej mięso będzie w marynacie, tym bardziej  się zaróżowi  i  zmięknie.
Tak zapeklowane mięso możemy też upiec w piekarniku, lecz wędzenie jest nieporównywalnie lepsze!

Zachęcam do wybudowania własnej wędzarni, to naprawdę łatwe, a jaka wielka przyjemność w wędzeniu, a jak smakuje wędlina! Pycha...

irga płożąca z wrzosowiska


Serdecznie pozdrawiam 

Pawanna

sobota, 23 lutego 2013

Wyróżnienie

          
  Bardzo mi miło, dostałam wyróżnienie od Dominiki Sikory, Liebster Blog! Bardzo dziękuję Dominiko, odpowiem na zadane przez Ciebie pytanie, ale wybacz nie poślę dalej tego wyróżnienia, jest tyle cudownych blogów, że każdy powinien być wyróżniony:) Ech...ciężko wybrać!

A oto pytania Dominiki i moje odpowiedzi:

1. Najpiękniejsze miejsce w Polsce?
 Dla mnie, najpiękniejszym miejscem w Polsce jest przełom Dunajca i Pieniny!
2. Kwiat, który najładniej pachnie?
  Uwielbiam zapach piwonii:)
3. Ulubiona książka?
To trudne pytanie, mam ich sporo, co jakiś czas do nich powracam :) na pewno książki o zwierzętach Geralda Durrella  -"Moje ptaki, zwierzaki i krewni" (stąd też wzięła się nazwa mojego bloga)
4. Ulubiona witryna internetowa?
Lubię i należę do Skrapujących Polek!
5. Sposób na wolny czas?
Ogród, książki, różna działalność hand made:)
6. Najciekawszy DIY?
Odnawianie mebli:)
7. Czy pracować z pasją, czy dla pieniędzy?
Też trudna odpowiedź, trzeba znaleźć taką pracę (jeżeli się uda) aby dawała satysfakcję i pieniądze:) Niestety z samej pasji nie da się wyżyć :(
8. Nad morze, czy w góry?
Nad morze i w góry:)
9. Twój wymarzony ślub?
Oj, mój wymarzony ślub był baaardzo dawno, jak na tamte czasy był super, chociaż nie miałam wymarzonej sukienki, ale to nie było aż tak ważne:) Najważniejsze było to, że brałam ślub z moja miłością życia, pierwszą i jedyną i trwającą nadal!
 10. Kwiat z papieru czy z materiału?
I z papieru i z materiału, z obu produktów można wyczarować cuda:)
11. Ulubiona potrawa?
Nie mam ulubionej potrawy, bo wszystkie lubię i lubię rozkoszować się nowymi smakami:)

POZDRAWIAM DOMINIKO I WSZYSTKICH DO MNIE ZAGLĄDAJĄCYCH :)
Pawanna
 

niedziela, 10 lutego 2013

Moje dziwaki...

Czyli to, co oprócz ogrodu zajmuje moje myśli i ręce...

 

   Oprócz ptaków i krzaków, czyli wszystkiego tego co z ogrodem się łączy, mam też inne swoje pasje - nazwałam je - dziwakami.  

    Moim "dziwakiem" jest nadawanie przedmiotom nowego wyglądu, nowej duszy, czy też ozdabianie metodą decoupage. Innym dziwakiem jest robienie biżuterii wszelakiej, kiedy przyjdzie mi ochota na takie tworzenie .

broszka w stylu vintage
Zimowe dni źle wpływają na psychikę, ja uciekam w robienie różnych rzeczy, w tworzenie tego co mi w duszy zaświta.
Ostatnio ufilcowałam sobie na mokro dwa naszyjniki i broszkę. Są one zrobione z czesanki z merynosów australijskich. W szarym naszyjniku dodałam też gdzieniegdzie pasemka jedwabiu i naszyłam kamyczki Swarowskiego.
W broszce także są kryształki Swarowskiego, ponadto sfilcowałam razem z wełną  koronkę bawełnianą. Broszka wygląda na niby starą, taką babciną:)

 Do filcowania na mokro używam mydła "Biały jeleń", tanie i wszędzie dostępne. 

Dla niewtajemniczonych, filcowanie na mokro, w skrócie, polega na polewaniu ułożonej czesanki  letnią wodą z mydłem i pocieraniu, tłuczeniu i innym wyżywaniu się na niej!
Wyżywamy się poprzez folię bąbelkową ! Fajna to sprawa, gdy chcemy wyładować swoją złość, wtedy najlepiej wychodzą nasze ufilcowane rzeczy.

Tym razem mogłam się złościć tylko na ZIMĘ, która stale jest i długo jeszcze będzie.

 Naszyjnik szary z różową różą i kamykami Swarowskiego





















Naszyjnik - wiszące kwiaty w brązach

W naszyjniku tym wykorzystałam agaty różnej wielkości, dopasowane kolorystycznie do całości.

Czy przypadły Wam do gustu moje "dzwaki"?
 Serdecznie pozdrawiam 

Pawanna

Moja biżuteria bierze udział w zabawie u Kasi  w urodzinowym link party w TYM miejscu zapraszam wszystkich!





wtorek, 5 lutego 2013

Co można robić w zimie w ogrodzie ?

Hu hu ha!

  - No właśnie, co można robić o tej paskudnej porze roku? Paskudnej, bo zimnej, wilgotnej, śnieżnej i cholernie długiej. A zatem…
   - Można, oczywiście, przycinać gałęzie, prześwietlać korony drzew, odśnieżać (jak ktoś ma taki podjazd jak my, to sama ta czynność wystarczy za wszystkie atrakcje!), ale można też zrobić parę innych rzeczy, całkiem przyjemnych:
- rozpalić ognisko z gałęzi przyciętych jesienią i zimą właśnie,
- ulepić bałwana, jeśli śnieg dopisze (a dopisał, oj, dopisał, ostatnio),
- zorganizować sannę, bez względu na to, jakim pojazdem, o ile oczywiście rozmiar ogrodu na to pozwala (a nasz pozwala!).
I w to wszystko się bawimy, ale mamy też jeszcze jedną atrakcję, która zajmuje nas dwa-trzy razy w ciągu zimy.
Najpierw był to jednorazowy wybryk z okazji świąt Bożego Narodzenia. Bo jak święta, to warto też (w polskiej tradycji) postarać się o dobrą, wiejską wędlinę. A dobra, to własna, samodzielnie robiona i – to chyba najważniejsze - wędzona w ogrodowej wędzarce.

Mamy w planach wybudowanie murowanego i zadaszonego grilla z wędzarką w zacisznym kącie ogrodu. A że długie to już plany, to jakieś trzy zimy temu, zawstydzeni przez sąsiadów zapraszających nas do siebie na wędzenie, postanowiliśmy zrobić tymczasową, byle jaką, ale dobrze działającą wędzarkę. I tak powstało to, co widzicie na zdjęciach: położone niżej palenisko, około dwumetrowa metalowa rura doprowadzająca dym i – najwyżej zlokalizowana – beczka, w której mięsiwa okadzane są dymem.
Prowizorka, jak się patrzy, ale efekty – rewelacja!!!
Nie muszę Wam tłumaczyć, że to, co kupujemy w sklepach, to badziewie pierwszej klasy – jak mocno wycisnąć, to poleci woda, a z reszty zostanie niewiele. Nie mogę takich niby wędlin strawić, więc raz na parę tygodni zabieramy się za robienie własnych przysmaków, dla których wędzenie jest czynnością kluczową.
Jasne, wcześniej te szynki, balerony i boczki trzymam w zalewie, by po jakichś 10-14 dniach zabrać się za wędzenie. Na tę czynność wybieramy dzień o znośnej pogodzie, jak się uda, bo z tym bywa różnie – a więc nie za zimno, nie za ciepło, nie za śnieżno…
 
Udało nam się utrafić z taką aurą tuż przed świętami i – ostatnio – 29 stycznia. Wędliny świąteczne już pożarliśmy, więc trzeba było odnowić zapasy. Akurat ustąpiły mrozy, w nocy dochodzące do minus 20, a ta okropna odwilż, jaką mamy teraz, jeszcze nie zdążyła zaatakować. A zatem – okoliczności idealne.













Wiecie, taka sama frajda jest z jedzenia własnych wędlin, jak i z ich robienia. Ściślej – z okoliczności, w jakich to się odbywa. A więc: picie grzańca, lepienie bałwana (choćby miał stać na głowie), robienie gorącej herbaty w samowarze – najprawdziwszym dziewiętnastowiecznym samowarze z Tuły, od lat służącym rodzinie mojego M.
zima w ogrodzie wędzenie
Jak widzicie na zdjęciach – nawet psy mają okrutną radochę przy okazji wędzenia, a cóż dopiero mówić – my…
Pawanna
PS.
Zdjęcia z wędzenia wysłałam mojemu synowi. Tak mu się spodobało, że napisał mi to, co zamieszczam poniżej:
„Rewelacja!!! Śmiałem się do rozpuku. Normalnie Syberia! Skojarzenia z Syberią proszę nie mylić z ilością śniegu.
To ten klimat, a więc zardzewiała stara beczka, przykryta niehigieniczną, osmoloną szmatą. I kobieta w rdzawym waciaku wkładająca kawał mięsiwa to tejże beczki. Samowar, na który tych ludzi nie byłoby stać, najpewniej skradziony Białym z jakiegoś folwarku. Psy??? Rosyjska klasyka. A na zdjęciach wyglądają, jakby to one piły grzańca. Bałwan odjazd. Pytanie tylko, czy to lepiacze się dogrzewali samogonem, czy to bałwan wypił za dużo?”

sobota, 2 lutego 2013

blogowa przyjaźń

od Ewy

O przyjaźniach można wiele napisać, ale przyjaźń blogowa jest dla mnie nowością. Jestem początkującą blogerką więc zbyt wielu osób jeszcze nie poznałam ale te, które do mnie zaglądają dają mi siłę do dalszego pisania. Jako pierwsza była  Ewa , namówiła mnie ona na pisanie bloga i jestem jej za to wdzięczna.
Ma ona nowy pomysł, banerek w imię blogowej przyjaźni.


Banerek jest do pobrania  u niej, lub tu, u mnie. Mała prośba , o pozostawienie śladu:)
Zgodnie z zamysłem Ewy, częstujcie się i podajcie dalej.
      

         Dostałam także wyróżnienie od Agatki. Wyróżnienie  bezinteresowne w imię przyjaźni i blogowej twórczości. Dziękuję Agatko!

serdecznie pozdrawiam
Pawanna
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Treść i zdjęcia umieszczone na blogu są moją własnością, jeżeli będzie inaczej to zaznaczę pochodzenie, a Ciebie proszę o uszanowanie mojej pracy, jeśli chcesz skopiować , to zapytaj mnie o pozwolenie. Dziękuję